Zdaniem Jacoba Tate’a warto i dlatego podaje 20 argumentów
za tym, by właśnie do końca roku przestawić się stopniowo na uczestnictwo w
Mszy trydenckiej. Niektóre z argumentów bardziej może odzwierciedlają realia
Stanów Zjednoczonych, ale w zasadzie w każdym z nich można znaleźć coś
istotnego, co wielu być może skłoni do spróbowania i pójścia na Mszę w starym
rycie.
Muszę przyznać, że wśród przedstawionych uzasadnień bardzo
mnie m.in. przekonały refleksje autora o języku łacińskim. To smutne, że akurat
w naszym kraju nauka tego języka tak bardzo podupadła. Z tego, co wiem, to
próby przekonania naszych posłów, by wprowadzić do szkół średnich łacinę jako
język obowiązkowy napotkały na ścianę niezrozumienia. Można wiele mówić o
kulturze śródziemnomorskiej, ale co to da, jeśli zaniedbuje się podstawy, które
kształtowały naszą cywilizację?
Oczywiście argumentacja Tate’a nie dotyczy nauki łaciny w
szkole, ale użycia tego języka w Kościele. Bardzo przekonująca dla mnie jest
opinia, że zaletą tego języka jest właśnie to, iż jest on „martwy”. A „martwy”
w tym przypadku oznacza po prostu, że sens słów pozostaje taki sam, że język
ten nie ulega modyfikacji (choć wiem oczywiście, że wbrew opinii autora tworzy
się nowe słowa, by móc wyrażać współczesne koncepty). Stąd „Pater noster” nie
wymaga dostosowania do nowych czasów, co sugeruje np. papież Franciszek w
przypadku istniejących przekładów na języki narodowe.
Jeśli chodzi o mnie, to do mnie osobiście ogromnie przemawia
argumentacja związana z udzielaniem Komunii św. Rzecz, która mnie szczególnie
denerwuje i martwi, to nadużycia związane z tym sakramentem. Upowszechnili się
nadzwyczajni szafarze Komunii św., choć w wielu przypadkach nie ma ku temu
żadnego uzasadnienia. Komunia św. jest często udzielana na stojąco, mimo że w
Kościele są balaski. Ba! Bywa nawet udzielana w ławkach, tak jakby kapłan
pracował w restauracji „fast food”. Dla wielu tych poczynań nie widzę
usprawiedliwienia.
Kiedy byłem na Mszy tradycyjnej we Wrocławiu, Komunia św.
była udzielana tak, jak pamiętam z czasów dzieciństwa – z ogromnym
namaszczeniem i tylko przez księdza, za to w asyście dwóch ministrantów, z
których jeden trzymał patenę. Co więcej – akurat ten kapłan miałby powody, by
wykorzystać nadzwyczajnych szafarzy. Był to bowiem ksiądz Ireneusz Bakalarczyk,
znana ofiara nożownika z lata ubiegłego roku, a Mszę odprawiał we względnie
niedługim okresie po tamtej napaści i wyjściu ze szpitala.
Pamiętam z dzieciństwa, że moment, kiedy ludzie przystępowali
do Komunii św., był szczególnie uroczysty. Zamykano balaski, na których
rozścielano biały obrusik, wierni przyjmowali Ciało Pana Jezusa klęcząc, a
kapłanowi asystował ministrant z pateną. Te momenty mocno tkwią w mojej
świadomości. Zastanawiam się, co zapamiętają dzieci z dzisiejszych czasów? Pana
Zdzisia, którego znają z sąsiedztwa, udzielającego Komunii św.? Ludzi stojących
w kolejce? Tamta dawna atmosfera wielkiej tajemnicy i niebywałej świętości w
wielu Kościołach po prostu znikła.
Zachęcam zatem do lektury artykułu „20 powodów, by w roku2020 uczestniczyć w tradycyjnej Mszy łacińskiej” Jacoba Tate’a, który w moim
przekładzie ukazał się na portalu PCh24.pl.
Photo by Josh Applegate on Unsplash
Comments
Post a Comment