Skip to main content

Czy warto zacząć w roku 2020 chodzić na tradycyjną Mszę łacińską?


Zdaniem Jacoba Tate’a warto i dlatego podaje 20 argumentów za tym, by właśnie do końca roku przestawić się stopniowo na uczestnictwo w Mszy trydenckiej. Niektóre z argumentów bardziej może odzwierciedlają realia Stanów Zjednoczonych, ale w zasadzie w każdym z nich można znaleźć coś istotnego, co wielu być może skłoni do spróbowania i pójścia na Mszę w starym rycie.

Muszę przyznać, że wśród przedstawionych uzasadnień bardzo mnie m.in. przekonały refleksje autora o języku łacińskim. To smutne, że akurat w naszym kraju nauka tego języka tak bardzo podupadła. Z tego, co wiem, to próby przekonania naszych posłów, by wprowadzić do szkół średnich łacinę jako język obowiązkowy napotkały na ścianę niezrozumienia. Można wiele mówić o kulturze śródziemnomorskiej, ale co to da, jeśli zaniedbuje się podstawy, które kształtowały naszą cywilizację?

Oczywiście argumentacja Tate’a nie dotyczy nauki łaciny w szkole, ale użycia tego języka w Kościele. Bardzo przekonująca dla mnie jest opinia, że zaletą tego języka jest właśnie to, iż jest on „martwy”. A „martwy” w tym przypadku oznacza po prostu, że sens słów pozostaje taki sam, że język ten nie ulega modyfikacji (choć wiem oczywiście, że wbrew opinii autora tworzy się nowe słowa, by móc wyrażać współczesne koncepty). Stąd „Pater noster” nie wymaga dostosowania do nowych czasów, co sugeruje np. papież Franciszek w przypadku istniejących przekładów na języki narodowe.

Jeśli chodzi o mnie, to do mnie osobiście ogromnie przemawia argumentacja związana z udzielaniem Komunii św. Rzecz, która mnie szczególnie denerwuje i martwi, to nadużycia związane z tym sakramentem. Upowszechnili się nadzwyczajni szafarze Komunii św., choć w wielu przypadkach nie ma ku temu żadnego uzasadnienia. Komunia św. jest często udzielana na stojąco, mimo że w Kościele są balaski. Ba! Bywa nawet udzielana w ławkach, tak jakby kapłan pracował w restauracji „fast food”. Dla wielu tych poczynań nie widzę usprawiedliwienia.

Kiedy byłem na Mszy tradycyjnej we Wrocławiu, Komunia św. była udzielana tak, jak pamiętam z czasów dzieciństwa – z ogromnym namaszczeniem i tylko przez księdza, za to w asyście dwóch ministrantów, z których jeden trzymał patenę. Co więcej – akurat ten kapłan miałby powody, by wykorzystać nadzwyczajnych szafarzy. Był to bowiem ksiądz Ireneusz Bakalarczyk, znana ofiara nożownika z lata ubiegłego roku, a Mszę odprawiał we względnie niedługim okresie po tamtej napaści i wyjściu ze szpitala.

Pamiętam z dzieciństwa, że moment, kiedy ludzie przystępowali do Komunii św., był szczególnie uroczysty. Zamykano balaski, na których rozścielano biały obrusik, wierni przyjmowali Ciało Pana Jezusa klęcząc, a kapłanowi asystował ministrant z pateną. Te momenty mocno tkwią w mojej świadomości. Zastanawiam się, co zapamiętają dzieci z dzisiejszych czasów? Pana Zdzisia, którego znają z sąsiedztwa, udzielającego Komunii św.? Ludzi stojących w kolejce? Tamta dawna atmosfera wielkiej tajemnicy i niebywałej świętości w wielu Kościołach po prostu znikła.
 
Zachęcam zatem do lektury artykułu „20 powodów, by w roku2020 uczestniczyć w tradycyjnej Mszy łacińskiej” Jacoba Tate’a, który w moim przekładzie ukazał się na portalu PCh24.pl.

Comments

Popular posts from this blog

„W co wierzymy” – najnowsza książka Fultona J. Sheena już wkrótce w sprzedaży!

Jest już zapowiedź najnowszej książki abp. Fultona J. Sheena w moim przekładzie. Publikacja będzie nosiła po polsku tytuł W co wierzymy . Sam arcybiskup nazwał ją w tekście „encyklopedią” i faktycznie można ją czytać na wyrywki, by dowiedzieć się na przykład, czym są sakramenty albo co to są cuda, albo jaka jest nauka Kościoła o aniołach itp., itd. Moim zdaniem można też tę książkę określić jako „Mini wykłady o maxi sprawach”, by zapożyczyć tytuł od polskiego autora, gdyż faktycznie jest to zbiór krótkich tekstów o sprawach, które są istotne dla naszego życia, dla naszych relacji z bliźnimi i ze światem. Na przykład Sheen swoją „encyklopedię” zaczyna od fundamentalnego pytania o sens życia. Stąd książka nie jest przeznaczona jedynie dla katolików. Po tę publikację powinien sięgnąć tak naprawdę każdy, komu poważna refleksja nad życiem nie jest obca. Mogłaby ona nosić równie dobrze dziś prowokujący i jednoznacznie brzmiący tytuł „Twoje życie ma sens”. W oryginale książka w rzec...

Mówiąc krótko z Josephem Pearcem III: O czytaniu i (o)błędnym odczytywaniu "Kupca weneckiego"

Mówiąc krótko: Lektura na długie jesienne wieczory IV