Jedną z moich ulubionych ksiąg Starego Testamentu jest od lat Księga Jonasza. W zasadzie trudno mi do końca wytłumaczyć tę fascynację. Być może jednym z elementów jest humor zawarty w tej opowieści o proroku uciekającym przed swoim powołaniem. Na tę cechę zwraca uwagę Mark P. Shea, którego zarówno krótkie, jak i nieco dłuższe felietony, napisane z polotem i eksponujące to, co może czasami umyka naszej uwadze, odkryłem przed laty w swoich poszukiwaniach dobrej katolickiej apologetyki. Felietony te po raz pierwszy ukazały się w moim przekładzie po polsku na stronach wrocławskiej Apologetyki albo inaczej Serwisu Apologetycznego. Potem garść ich miałem okazję zamieścić w czasopismach „Fronda”, „W drodze” i „Przegląd Powszechny” (nie mylić z „Tygodnikiem Powszechnym”). Ten poświęcony Jonaszowi, można odnaleźć w sieci w archiwum czasopisma „W drodze”. Mark P. Shea pisze w im między innymi: „(...) Jonasz unika powołania prorockiego i pryska przed Bogiem, nie dlatego że boi s...